10 - Pll - Rozdział 26, plotkara, meg cabot, kate brian, pretty little liars

[ Pobierz całość w formacie PDF ]



Pretty Little Liars – Ruthless              Bezlitosne

Rozdział 26

Do pokoju Arii

chłopcom wstęp wzbroniony

 

W piątkowe popołudnie Ezra wetknął głowę do pokoju Arii w domu Elli i uśmiechnął się.

- Łał. Dokładnie tak to sobie wyobrażałem.

- Naprawdę? – Aria była wniebowzięta, że w ogóle miał ochotę wyobrażać sobie jej pokój.

Na zewnątrz za rogiem warkotał szkolny autobus, z którego wysiadali uczniowie. Ella była w galerii, a Mike na treningu lacrosse, co oznaczało, że Aria i Ezra na godzinę mają cały dom do swojej dyspozycji. Potem Aria miała się spotkać z Klaudią w sprawie zadania z historii sztuki. Tymczasem na razie Aria rozejrzała się po swoim pokoju, próbując spojrzeć na niego oczami Ezry. Na starych półkach, znalezionych przez Byrona na pchlim targu, tłoczyły się książki i czasopisma. Na blacie staroświeckiej toaletki, którą znudzona Ella porzuciła w połowie renowacji, leżały bezładnie pomieszane naszyjniki, przybory do makijażu, buteleczki perfum i kapelusze. Na komodzie znajdowała się kolekcja jej pluszaków, które pospiesznie zebrała dziś rano z łóżka, przeczuwając, że po południu może pojawić się Ezra. Nie musiał wiedzieć, że wciąż sypia z Pigtunią, Gałgankowym Kotem, Włóczkowym Koziołkiem i Kwadratowym Czymś z Makaronowatymi Rękoma. Ostatnią z maskotek Noel wygrał dla Arii w zeszłym roku w wesołym miasteczku. Prawdę powiedziawszy, Aria wciąż nie miała pojęcia, co przedstawia. Noel był naprawdę uroczy, gdy rzucał strzałkami w balony, aż zdobył dla niej wybraną maskotkę, ale Aria była pewna, że Ezra byłby jeszcze bardziej uroczy, gdyby tam razem poszli.

Ezra przesunął palcami po plisowanym abażurze, który Aria wypatrzyła w sklepie ze starociami, uśmiechnął się na widok wykonanego długopisem i piórem autoportretu, namalowanego przez nią w dziesiątej klasie. Wyjrzał przez okno na na bernilke taplające się w sadzawce.

- To naprawdę wspaniały azyl. Na pewno chcesz go opuścić?

- Mówisz o wyjeździe do Nowego Jorku? – Aria usiadła na łóżku. – W końcu muszę stąd wyjechać.

- Ale… tak szybko? I jeszcze zaoczne kończenie szkoły? Rozmawiałaś już o tym z rodzicami?

Aria zjeżyła się. Zirytowało ją, że Ezra wspomina o jej rodzcicach, jakby wciąż była małym dzieckiem.

- Zrozumieją. Też kiedyś mieszkali w Nowym Jorku, kiedy byli młodzi. – przechyliła głowę, nagle ogarnęła ją panika. – Czemu? Nie chcesz, żebym z tobą wróciła? – wspomnienie nieoczekiwanego spotkania z Klaudią rozbłysło w jej pamięci. Obiecywała sobie, że nie wspomni o tym, że pozwolił przeczytać jej swój rękopis, ale nie zdołała powstrzymać ukłucia zazdrości.

- Oczywiście, że chcę. – Ezra ją objął. – Tylko… nie wyjeżdżasz chyba z żadnego innego powodu, prawda? Wczoraj w drive-thru w McDonaldzie widziałem Noela Kahna…

- Nie robię tego z powodu Noela. – Aria roześmiała się skrępowana.

A co miała powiedzieć? Słuchaj, jest niejaki „A”, który wie o najpotworniejszej rzeczy, jaką kiedykolwiek zrobiłam? A tak, oprócz tego chce mnie zabić? Wczoraj wieczorem zadzwoniła do niej Emily i opowiedziała, jak „A” zepchnął ją ze stromego wzgórza na szlaku Stockbridge. Arię śmiertelnie to przeraziło. Musiała wydostać się z tego miasta, znaleźć się z dala od szurniętego „A”. Olbrzymi, zapewniający anonimowość Nowy Jork wydawał się jej doskonałą kryjówką.

Ujęła w dłonie twarz Ezry.

- Robię to z twojego, i wyłącznie twojego, powodu. Przyglądałam się różnym mieszkaniom na Brooklynie, może znajdziemy tam coś fajnego. Może sprawimy sobie psa. Albo kota, jeśli je wolisz. Wyprowadzalibyśmy go na smyczy na spacery.

- Brzmi wspaniale. – wymruczał Ezra, odgarniając sprzed oczu Arii kosmyk włosów. – Jeśli jesteś zdecydowana, zacznę wszystko przygotowywać i za kilka dni możemy wyjechać.

Aria nachyliła się i pocałowała go, a on oddał pocałunek. Kiedy jednak dziewczyna na chwilę otworzyła oczy, zobaczyła, że przygląda się czemuś po drugiej stronie pokoju.

- To pierwsze wydanie? – cofnął się i wskazał półkę. Na grzbiecie jednej z książej widniały złote litery: „Słońce też wschodzi”. – Wygląda na bardzo starą.

- Skąd, tata ją zwinął z biblioteki w Hollis. – Aria wstała, wyciągnęła tom i przyniosła do Ezry. Gdy otworzył stronę tytułową, w powietrze wzbił się stęchły zapach starej książki. – Ale i tak należy do moich ulubionych.

- Myślałem, że to moja jest twoją ulubioną. – Ezra szturchnął ją w kolano.

Mówił lekkim, żartobliwym tonem, ale minę miał poważną. Serio chciał, żeby stawiała go w jednym rzędzie z Hemingway’em?

- Cóż, „Słońce też wschodzi” to literackie arcydzieło. – rzuciła bez namysłu. – Ale twoja książka też jest bardzo dobra. Naprawdę świetna.

Ezra wyrwał z jej uścisku ręce i zwinął je w pięści na kolanach.

- Chyba jednak niekoniecznie.

Aria ledwie powstrzymała się od jęku zniecierpliwienia. Czy zawsze był tak niepewny siebie, czy to jego książka wzbudziła w nim tą tendencję?

- Twoja książka jest wspaniała. – pocałowała go w czubek nosa. – A teraz połóż się obok mnie.

Ezra z oporem przyłożył głowę do poduszki Arii. Dziewczyna zaczęła go głaskać po głowie. Minęła zaledwie krótka chwila, gdy nagle trzasnęły drzwi na dole.

- Aria? – rozległ się głos Elli.

- Jasna cholera. – Aria poderwała się z sercem w gardle.

- Co się stało? – Ezra także usiadł.

- To moja mama. Miało jej nie być jeszcze przez parę godzin. – Aria zeskoczyła z łóżka i wcisnęła stopy w buty. Podała Ezrze jego buty. – Musimy stąd się wydostać.

- Nie chcesz mnie jej przedstawić? – kącik ust Ezry opadł.

Na parterze obcasy Elli stukały o drewnianą podłogę. Myśli Arii rozpierzchły w dziesięciu różnych kierunkach.

- Ja… nie miałam czasu jej przygotować. – na widok niezrozumienia w jego twarzy wyjaśniła. – W zeszłym roku mnie uczyłeś. Moja mama wybrała się z tobą na konferencję nauczycieli i rodziców. Nie sądzisz, że sytuacja byłaby trochę niezręczna?

- Raczej nie. – Ezra wzruszył ramionami.

Aria spojrzała na niego z osłupieniem. Nie było jednak czasu na dyskusje.

- Chodź. – chwyciła jego dłoń i ściągnęła go na parter w momencie, gdy Ella zamknęła się w łazience. Wyciągnęła z szafy w przedpokoju płaszcz Ezry, rzuciła mu i wypchnęła za drzwi.

Powietrze na zewnątrz pachniało rozgrzanymi słońcem chodnikami i dymym z kominów. Aria ruszyła kamienną ścieżką w stronę Volkswagena Ezry zaparkowanego w pobliżu.

- Niedługo porozmawiamy jeszcze o Nowym Jorku, okay? – paplała. – Muszę ci pokazać mnóstwo świetnych mieszkań.

- Aria, zaczekaj.

Odwróciła się. Ezra zatrzymał się z rękoma w kieszeniach na skraju ganku.

- Wstydzisz się ze mną pokazywać?

- Oczywiście, że nie. – Aria zrobiła kilka kroków w jego stronę. – Ale w tej chwili jeszcze nie jestem gotowa wyjaśniać mamie, co się dzieje. Wolę zrobić to sama, gdy zbiorę trochę myśli.

Ezra wpatrywał się w nią przez jeszcze kilka chwil pociemniałymi oczami, po czym skinął głową.

- Okay. Zobaczymy się jutro?

- Jasne. Chociaż… moment. – zacisnęła oczy. – Jutro mam szkolną imprezę. – chodziło o przedstawienie „Makbeta”. Aria i Ella wybierały się, żeby obejrzeć występ Mike’a, a potem szły na przyjęcie popremierowe. Mowy nie ma, żeby Aria przyprowadziła tam Ezrę. – Może w niedzielę?

- A zatem do niedzieli.-  Ezra pocałował ją w policzek wsiadł do auta i odjechał.

Aria, objąwszy się ramionami, patrzyła, jak odjeżdża. Odwróciła się w lewo, gdy przemknął tam jakiś cień. Coś poruszyło się w gęstych krzakach oddzielających jej dom od terenu sąsiadów. Aria dostrzegła tylko błysk blond włosów. Rozległy się kroki na mokrych liściach.

- Halo? – zawołała Aria.

W lesie jednak panowała cisza, a postać zniknęła. Aria zacisnęła mocno oczy. Im szybciej wyjadą z Ezrą z Rosewood, tym lepiej.

***

Godzinę później Aria weszła do „Bixby’s”, kafejki na kampusie Hollis. Wypatrzyła Klaudię siedzącą przy jednym ze stolików na tyłach sali. Dziewczyna ubrana w obcisły czarny sweter, jeszcze bardziej obcisłą dżinsową spódniczkę i czarne kozaczki na obcasach. Jej platynowe włosy lśniły, cerę miała idealną, jak porcelanowa laleczka, i każdy facet w kafejce ukradkiem na nią zerkał.

- Nie spieszyłaś się. – powiedziała Klaudia z afektacją, kiedy zauważyła Arię. Kąciki jej ust wygięły się w gniewnym grymasie. - Czekam prawie piętnasta minuta!

- Sorry. – Aria rzuciła na stół podręcznik do historii sztuki i podeszła do kontuaru, żeby kupić kawę, co sprawiłe, że Klaudia pisnęła z oburzeniem. Kolejka była długa, każdy zamawiał wymyślne kawy latte albo mocha, i kiedy Aria wróciła do stolika, Klaudia miała już na policzkach czerwone plamy.

- Wiesz, ja też mam plany! – rzuciła oburzona. – Idę na randka z Noel!

Aria miała ochotę powiedzieć: Kapuję, ukradłaś mi Noela, wygrałaś. Pochyliła się do przodu.

- Słuchaj, mogłabyś mówić przy mnie jak normalny człowiek? Przecież wiem, że potrafisz.

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • vader.opx.pl
  • Szablon by Sliffka (© Łatwo być samemu, kiedy jest to twój własny wybór, znacznie trudniej, kiedy człowiek jest do tego zmuszony.)