1 NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU C, ROK C

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- 1 -

 Kuzynka Henia, Krysia wychodziła za mąż. Rodzice Henia zostali zaproszeni na uroczystość ślubną. Henio miał być razem z rodzicami. Cieszył się bardzo na ten dzień. Kiedy przyszedł termin ślubu, Henio wraz z innymi gośćmi uczestniczył najpierw we Mszy św. w kościele, podczas której ksiądz proboszcz pobłogosławił związek małżeński Krysi, potem wraz ze wszystkimi udał się do jej domu, gdzie odbywało się przyjęcie weselne. Goście spożyli najpierw śniadanie a potem rozpoczęły się tańce. W międzyczasie częstowano gości zakąskami oraz napojami, zwłaszcza winem i wódką. Henio widział jak pijący alkohol stawali się coraz bardziej rozmowni, pewniejsi siebie, ale też i bardziej głośni, a nawet krzykliwi. Szczególnie zdziwił go wujek Tomasz, zawsze bardzo spokojny, który tutaj wdał się w sprzeczkę i doprowadził prawie do głośnej awantury. Henio pomyślał: dlaczego ludzie piją i doprowadzają do nieporozumień, dlaczego poniżają swoją godność? I pomyślał też: wszystko uczynię, aby nigdy nie stać się pijakiem.

Ks. Pawłowski A., Eucharystia źródłem życia i trzeźwości, BK 1 /1986/, s.18

- 2 -

Imć Twardowski zapisał diabłu własną duszę, sądząc, że za tę cenę będzie mógł przez długi czas jeść, pić i używać świata, ile tylko zapragnie. Tak to przynajmniej przedstawił Mickiewicz w znanej balladzie. Twardowski nie brał jednak poważnie pod uwagę, że jego piekielny wspólnik upomni się kiedyś o swoją własność. I był nie tylko niezmiernie zdziwiony, ale jeszcze bardziej przerażony, gdy przyszło mu stanąć oko w oko z partnerem, który zapragnął dokonać ostatecznego rozrachunku

Poeta ukazał to zdarzenie w konwencji humorystycznej. Spróbujmy dopisać inną pointę, bardziej zgodną z realiami życia. Z pewnością niejeden współczesny człowiek sporo by dał, aby dowiedzieć się, jaki jest adres szatana - gdyby w jego istnienie wierzył. A ponieważ uważa go za bajkowe stworzenie z rogami i kitą, macha ręką. Tymczasem - jak zauważył współczesny anglikański teolog - największym sukcesem szatana jest wmówienie ludziom swego nieistnienia (C. S. Lewis). Dzięki tej "zasłonie dymnej" może spokojnie osiągać swoje cele; gdyby miał ręce, mógłby zacierać je z radości, że tak często udaje mu się uśpić naszą czujność.

Gdyby jednak niejeden człowiek wierzył w istnienie "ojca kłamstwa" - jak nazywa złego ducha ewangelista (J 8, 44) - sporo by dał za informację, która ułatwiłaby mu sprzedanie swego losu za dobre pieniądze. Ale adresu tego nigdzie nie podają; podobnie jak numeru zastrzeżonego telefonu, brak go w urzędowym spisie. I to nie z obawy przed nadmiarem zgłoszeń, ale dlatego, że zainteresowany nie ma stałego miejsca zamieszkania. A chętnych do zawarcia paktu oczekuje = wszędzie: w poczekalni przed gabinetem ważnego dostojnika, na korytarzu wyższej uczelni w czasie egzaminu wstępnego, w cocktail-barze, a wedle średniowiecznej legendy - czasem również w pobliżu klasztoru...

Czy szatan coś obiecuje? Owszem, w przeciwnym wypadku nie wyszedłby na swoje. Czasem kusi perspektywą trafnego stanowiska, kiedy indziej ma w zanadrzu popularność, nie zapomina także o pragnieniu dobrego zdrowia; każdemu zgłaszającemu się proponuje to, co sprzyja jego próżności. Jeżeli więc dla kogoś najważniejszy jest elegancki „Mercedes” - diesel, kariera gwiazdy estrady albo władza, jeżeli ktoś uparcie wmawia sobie, że te wartości musi zdobyć za każdą cenę często je osiągnie i staną się one jego udziałem. Trzeba jednak wliczyć w rachunek wszystkie, również uboczne, koszty: moralny rozkład ludzkiej osobowości, bolesne ciosy zadane innym, rezygnację ze szlachetnych ideałów, ludzką zazdrość i nienawiść wzbudzone przeciw sobie. Najsmutniejsze jest to, że kiedyś trzeba będzie dokonać bilansu, bo każdy mijający dzień przybliża perspektywę ostatecznego rozrachunku, kiedy niewiele będzie liczyć się to, co mamy; najważniejsze, bowiem jest to, kim jesteśmy.

Ks. Śniegocki J. Z książki IDŹCIE I NAUCZAJCIE

- 3 -

W pierwszym czytaniu Mojżesz uczy lud, jak i za co ma dziękować Bogu: za wyprowadzenie z Egiptu i osadzenie w Ziemi Obiecanej, opływającej w mleko i miód. Każdy z nas ma za co dziękować Bogu. Czy rzeczywiście dziękujemy? Postawą wdzięczności wobec Boga odznaczał się Amadeusz W. Mozart r,1i91). Nawet za czekającą go śmierć dziękował Bogu. Na kilka lat przed śmiercią pisał do ojca:

"Ponieważ śmierć jest. prawdziwym końcem naszego życia, dlatego już od kilku lat do tego, stopnia zapoznałem się z tym prawdziwym i najlepszym przyjacielem człowieka, że jej obraz nie tylko nie ma dla mnie nie przerażającej potęgi, niesie uspokojenie i pociechę. Dziękuję mojemu Bogu, że wyświadczył mi tę łaskę, iż miałem okazję zrozumieć, że śmierć jest bramą prowadzącą do szczęścia. Nie kładę się nigdy do łóżka, by nie pomyśleć, że być może - aczkolwiek jestem młody - jutro już nie wstanę. A jednak nie ma człowieka, wśród tych, którzy mię znają, który mógłby powiedzieć, ze jestem na co dzień zasępiony i smutny. Za to poczucie szczęścia dziękuję każdego dnia mojemu Stwórcy i tego samego życzę każdemu z ludzi".

Zob. J. Schneller, Lichter am Grabe, s. 196.

Kazanie Rok C

- 4 -

Droga z Jerozolimy do Jerycha ma tylko 34 kilometry, około pół godziny jazdy autokarem. Wyprawa taka wprowadza pielgrzyma do Ziemi Świętej w nastrój Pustyni Judzkiej. Tak ubogi w zieleń krajobraz Palestyny, staje się jeszcze bardziej szaro-brunatny. Z okien autokaru można śledzić górzysty teren kamienistej pustyni. W porze deszczowej w pobliżu dróg widać namioty koczowniczego plemienia Beduinów i pasące się stada owiec. Czasem zobaczyć można egzotyczny dla nas widok Arabów jadących na wielbłądach lub czekających, by turyści zrobili sobie przy nich zdjęcia. Zjazd do Jerycha krętymi górskimi drogami, w okresie deszczowym bardzo niebezpiecznymi, przyprawić może bardziej wrażliwych o zawrót głowy. Autokar balansuje bowiem nad skrajem przepaści. Tylko gdzieś w dole widać czasami pojedyncze drzewo - akację królewską.

Jeżeli ktoś ma chęć - może się w tę drogę wybrać pieszo. Wędrówka będzie trwała kilka godzin, ale dostarczy wielu wrażeń. Na przykład wówczas, gdy na przeciwległym zboczu góry ukaże się jakby przylepiony do zbocza klasztor św. Jerzego Koziby, zamieszkały przez prawosławnych mnichów greckich. Jego niebieskie kopuły widoczne są z daleka. Mając szczęście zobaczysz na ścieżce prowadzącej do klasztoru mnicha wracającego na osiołku z Jerycha. Słońce praży niesamowicie. Człowiek z utęsknieniem szuka skrawka cienia i odrobiny napoju... Przez wieki ta kamienista pustynia nie straciła swego groźnego charakteru. Tu człowiek może przeżyć szczególne doświadczenie...

Dobrze znał tę pustynię Jezus. To przecież niedaleko stąd, nad Jordanem, przyjął z rąk Jana chrzest... A po chrzcie udał się na pustynię. Nie musiał iść daleko. Wystarczyło wyjść na jedną z gór, która wznosi się niemal pionowo na równinie cztery kilometry od Jerycha, najstarszego ze znanych miast na świecie. To Góra Kuszenia (Dżabal Quruntul). Dziś przyczepione są na niej, niby gniazda jaskółcze, cele prawosławnego klasztoru greckiego zbudowanego przed przeszło stu laty. To właśnie na tej górze rozegrała się scena opisana w dzisiejszej Ewangelii. W jednej z tamtejszych grot przebywał Jezus przez czterdzieści dni w poście i modlitwie.

Ks. Andrzej Jagiełło - DUCH ŚWIĘTY A KUSZENIE NA PUSTYNI BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 1-2(140) 1998

- 5 -

W Afryce - jak to często się zdarza - panował głód z powodu suszy. Do misjonarza zgłosi Murzyn, prosząc o mąkę dla swej rodziny. Misjonarz dał mu sporą ilość, sypiąc ją do dużego naczynia. Po powrocie do domu Murzyn stwierdził, że w mące znajduje się srebrna moneta. Następnego dnia idzie do misji i mówi: - Ojcze, we mnie jest człowiek dobry i zły. Całą noc nie mogłem spać, bo ci dwaj ludzie walczyli ze sobą we mnie. Dobry mówił: Moneta nie jest twoja, powinieneś ją odnieść misjonarzowi, bo on tylko przez pomyłkę ją tam włożył. Zły zaś odpowiadał: Misjonarz dał ci naczynie,  i monetę. Weź ją i kup za nią sobie wódki. By odzyskać spokój odnoszę ci, ojcze, tę monetę.

Łatwo domyślicie się, że tym dobrym człowiekiem było jego sumienie, przez które przemawiał Bóg. Złym  pokusa.

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

- 6 -

Na pytanie chłopca, co robić, by nie ulec pokusie, wychowawca odpowiedział obrazowo. Wziął kilkanaście jabłek. Na jedną gromadkę położył kilka zdrowych i kilka nadgniłych, na drugą zaś same zdrowe. Po paru dniach znów wezwał chłopca i powiedział: - Patrz i powiedz, co stało się ze zdrowymi jabłkami: które leżały obok nadgniłych?

- Rówñież zaczęły gnić - padła odpowiedź.

- A jakie są jabłka, które nie leżały w pobliżu nagniłych?

 - Wszystkie są zdrowe.

- Ty też, nie chcąc ulec pokusie i zepsuciu - kończył wychowawca - unikaj złych kolegów i wszelkich okazji do grzechu.

Ks. S Klimaszewski  MIC Ewangelia w życiu dziecka Rok C Wyd. Księży Marianów Warszawa 1988

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • vader.opx.pl
  • Szablon by Sliffka (© Łatwo być samemu, kiedy jest to twój własny wybór, znacznie trudniej, kiedy człowiek jest do tego zmuszony.)