1) Mroczne Materie , książki, fantastyka

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W g��b tej otch�ani dzikiej, co natury�onem jest, mog�c by� tak�e jej grobem,Gdy� morza, brzeg�w, powietrza ni ogniaTam nie ma, wszystkie one s� w zarodkuZmieszane, walcz�c z sob� wiekui�cie,Chyba, �e Stw�rca Wszechmog�cy zechceZ materii mrocznych tworzy� nowe �wiaty;W g��b tej otch�ani dzikiej Wr�g przemy�lnySpogl�da� chwil�, stoj�c na kraw�dziPiekie� i podr� rozwa�aj�c swoj�...Akcja �Zorzy p�nocnej� � pierwszego tomu trylogii pt. �Mroczne materie� � rozgrywa si� we wszech�wiecie podobnym do naszego, ale jednocze�nie r�ni�cym si� od niego pod wieloma wzgl�dami.Akcja drugiego tomu dzieje si� we wszech�wiecie, kt�ry znamy.Tom trzeci to podr� mi�dzy tymi wszech�wiatami.Cz�� pierwszaOksfordKarafka z tokajemLyra i jej dajmon szli przez ciemniej�cy Refektarz. Starali si� trzyma� jednej strony, aby ich nie dostrze�ono z Kuchni. Trzy wielkie sto�y, ustawione wzd�u� sali, ju� przygotowano: srebra i szk�o chwyta�y resztki dziennego �wiat�a, d�ugie �awy czeka�y na go�ci. Wysoko na �cianach wisia�y w mroku portrety poprzednich rektor�w. Lyra dotar�a do podestu i spojrza�a za siebie na otwarte drzwi do Kuchni. Nie zauwa�y�a nikogo, podesz�a wi�c do profesorskiego sto�u. Tutaj zastawa by�a z�ota, a nie srebrna, natomiast zamiast d�bowych �aw sta�o czterna�cie mahoniowych krzese� z aksamitnymi poduszkami.Lyra zatrzyma�a si� obok krzes�a Rektora i lekko stukn�a paznokciem w najwi�ksz� szklank�. Brz�k kryszta�u wype�ni� ca�y Refektarz.� Nie traktujesz tego powa�nie � wyszepta� jej dajmon. � Jednak zachowuj si� przyzwoicie.Jej dajmon mia� na imi� Pantalaimon i obecnie przybra� posta� ciemnobr�zowej �my, dzi�ki czemu by� niewidoczny w mrocznym pomieszczeniu.� W Kuchni robi� zbyt wiele ha�asu, aby mogli nas us�ysze� � odszepn�a Lyra. � A p�ki nie zabrz�czy dzwonek, Kamerdyner nie wejdzie. Przesta� zrz�dzi�.Jednak po�o�y�a d�o� na brz�cz�cym krysztale, a Pantalaimon ruszy� naprz�d i przelecia� przez uchylone drzwi Sali Senior�w przy drugim ko�cu podestu. Po chwili wr�ci�.� Nie ma nikogo � szepn��. � Ale musimy si� pospieszy�.Lyra pochyli�a si� lekko i w tej pozycji przemkn�a za sto�em profesorskim, po czym wpad�a do Sali Senior�w. Tam wyprostowa�a si� i rozejrza�a. Pok�j o�wietla� jedynie ogie� z kominka. Jaskrawy p�omie� pal�cych si� drewien lekko migota�, w komin strzela�y fontanny iskier. Lyra mieszka�a w Kolegium przez wi�ksz� cz�� swego �ycia, nigdy dot�d nie widzia�a jednak Sali Senior�w, poniewa� wolno tam by�o przebywa� jedynie Uczonym i ich go�ciom p�ci m�skiej. Kobiety nigdy tam nie wchodzi�y, nawet s�u��ce. Obowi�zek sprz�tania Sali Senior�w spoczywa� na samym Majordomusie.Pantalaimon usiad� na ramieniu swej w�a�cicielki.� Zadowolona? Mo�emy ju� i��? � szepn��.� Nie b�d� g�upi! Chc� si� rozejrze�!Pomieszczenie by�o ogromne. Znajdowa� si� w nim owalny st� z polerowanego drewna r�anego, na kt�rym sta�o kilka karafek i kieliszk�w oraz srebrna misa z tytoniem i stela� z fajkami. Ze sto�em s�siadowa� kredens, a na nim sta�o ma�e srebrne naczynie i koszyczek z mak�wkami.� Niez�e tu maj� wygody, prawda, Pan? � spyta�a cicho Lyra.Usiad�a w jednym z zielonych sk�rzanych foteli. By� tak g��boki, �e niemal si� zapad�a, lecz po chwili uda�o jej si� z�apa� r�wnowag�. Wsun�a stopy pod po�ladki i wpatrzy�a si� w portrety na �cianach. Starzy Uczeni w togach, brodaci i pos�pni, spogl�dali z ram z ponur� dezaprobat�.� Jak s�dzisz, o czym oni tu gadaj�? � spyta�a Lyra, ale zanim sko�czy�a m�wi�, us�ysza�a za drzwiami g�osy.� Za fotel... szybko � szepn�� Pantalaimon i dziewczynka natychmiast zeskoczy�a i skuli�a si� za fotelem. Nie by�a to najlepsza kryj�wka, poniewa� wybra�a fotel w samym �rodku sali i je�li nie b�dzie si� zachowywa� naprawd� cicho...Drzwi si� otworzy�y i �wiat�o w pomieszczeniu zmieni�o si�: jeden z przyby�ych przyni�s� lamp� i postawi� j� na kredensie. Lyra dostrzeg�a nogi w ciemnozielonych spodniach i l�ni�ce czarne buty � by� to s�u��cy.Wtedy odezwa� si� kto� g��bokim g�osem:� Czy Lord Asriel ju� przyjecha�?G�os nale�a� do samego Rektora. Lyra wstrzyma�a oddech i zobaczy�a, �e do pomieszczenia wbiega dajmona s�u��cego (by� to pies, tak jak dajmony wszystkich s�u��cych) i spokojnie siada przy stopach swego pana. Potem Lyra zauwa�y�a r�wnie� nogi Rektora w zniszczonych czarnych butach, kt�re zawsze nosi�.� Nie, Rektorze � powiedzia� Majordomus. � Tak�e nie by�o jeszcze wiadomo�ci od A�rodocka.� Gdy przyjedzie, z pewno�ci� b�dzie g�odny. Zaprowad� go od razu do Refektarza, dobrze?� Tak, Rektorze.� Czy nala�e� dla niego tego znakomitego tokaju?� Tak, Rektorze. Jak pan kaza�, rocznik tysi�c osiemset dziewi��dziesi�ty �smy. Pami�tam, �e Jego Lordowska Mo�� bardzo go sobie ceni.� Tak. Teraz zostaw mnie samego.� Potrzebuje pan lampy, Rektorze?� Zostaw mi j�. Zajrzyj tu podczas kolacji, aby przyci�� knot.Majordomus sk�oni� si� lekko i obr�ci� do wyj�cia. Jego dajmona pos�usznie pobieg�a za nim. Ze swojej nie najlepszej kryj�wki Lyra obserwowa�a, jak Rektor podchodzi do wielkiej d�bowej szafy w rogu sali, zdejmuje z wieszaka tog� i z mozo�em j� wk�ada. By� pot�nym m�czyzn�, jednak dawno ju� sko�czy� siedemdziesi�t lat i jego ruchy by�y niezgrabne i powolne. Dajmona Rektora mia�a posta� kruka i gdy tylko jej pan w�o�y� tog�, sfrun�a z szafy i usadowi�a si� w swoim ulubionym miejscu, na prawym ramieniu m�czyzny.Lyra czu�a, �e Pantalaimon a� dr�y z niepokoju, chocia� nie wydawa� �adnych d�wi�k�w. Sama natomiast by�a przyjemnie podniecona. Wspomniany przez Rektora Lord Asriel by� jej wujem i cz�owiekiem, kt�rego podziwia�a, cho� r�wnocze�nie bardzo si� go ba�a. M�wiono o nim, �e zajmuje si� polityk� na najwy�szym szczeblu, tajnymi badaniami i jakimi� dzia�aniami wojennymi, i Lyra nigdy nie wiedzia�a, kiedy si� zjawi. By� porywczym m�czyzn� i gdyby przy�apa� j� tutaj, zosta�aby srogo ukarana. Wchodz�c do Sali Senior�w, wiedzia�a jednak, na co si� nara�a.A to, co zobaczy�a w chwil� p�niej, zupe�nie zmieni�o ca�� sytuacj�.Rektor wyci�gn�� z kieszeni zwitek papieru i po�o�y� go na stole. Wyj�� korek z karafki wype�nionej znakomitym winem w kolorze z�ota, rozwin�� papier, wsypa� do p�ynu bia�y proszek, po czym papier zmi�� i wrzuci� w ogie�. Nast�pnie wyj�� z kieszeni o��wek i zamiesza� wino, a gdy proszek si� rozpu�ci�, umie�ci� korek z powrotem na miejscu.Jego dajmona wyda�a z siebie kr�tki, cichy skrzek. Rektor odpowiedzia� co� p�g�osem i z pos�pn� min� rozejrza� si� wok�, wreszcie wyszed� tymi samymi drzwiami, kt�rymi wszed� do sali.� Widzia�e� to, Pantalaimonie? � szepn�a Lyra.� Oczywi�cie, �e widzia�em! Teraz wyjd�my szybko, zanim przyjdzie Kamerdyner!Jednak kiedy to powiedzia�, z drugiego ko�ca Refektarza dobieg� d�wi�k dzwonka.� To dzwonek Kamerdynera! � st�umionym g�osem wykrzykn�a Lyra. � S�dzi�am, �e mamy wi�cej czasu.Pantalaimon pofrun�� do drzwi Refektarza i szybko wr�ci�.� Kamerdyner ju� tam jest � powiedzia�. � A tamtymi drzwiami te� nie mo�esz wyj��...Drugie drzwi, kt�rymi wyszed� Rektor, prowadzi�y do ruchliwego korytarza ��cz�cego Bibliotek� i �wietlic� Uczonych. O tej porze t�oczyli si� tu m�czy�ni, kt�rzy wk�adali togi przed kolacj� albo spieszyli, by zostawi� papiery lub teczki w �wietlicy. Lyra planowa�a wyj�� przez Refektarz, s�dzi�a bowiem, �e minie jeszcze kilka minut, zanim zabrz�czy tam dzwonek Kamerdynera.Gdyby nie widzia�a, jak Rektor wsypuje proszek do wina, mog�aby zaryzykowa� gniew Kamerdynera albo mie� nadziej�, �e nikt jej nie zauwa�y w ruchliwym korytarzu. By�a jednak zdenerwowana i z tego powodu si� zawaha�a.Wtedy us�ysza�a ci�kie kroki na pode�cie. To nadchodzi� Kamerdyner, by sprawdzi�, czy Sala Senior�w jest przygotowana na rytua� palenia maku i picia wina, kt�rymi Uczeni raczyli si� po wieczerzy. Lyra skoczy�a w stron� d�bowej szafy, otworzy�a j�, schowa�a si� w �rodku i szarpn�a drzwi, zamykaj�c je tu� przed wej�ciem Kamerdynera. Nie ba�a si� o Pantalaimona, pok�j by� przecie� w ciemnym kolorze, a w najgorszym razie jej dajmon m�g� wpe�zn�� pod krzes�o.S�ysza�a g�o�ne sapanie Kamerdynera, a przez szpar� niedomkni�tych drzwi szafy obserwowa�a, jak ustawia fajki w stela�u przy misie z tytoniem i przygl�da si� karafkom i kieliszkom. Potem m�czyzna obiema r�kami przyg�adzi� w�osy nad uszami i powiedzia� co� do swojej dajmony. Nale�a� do s�u�by, wi�c jego dajmon� by� pies; poniewa� Kamerdyner by� jednym z wa�niejszych s�u��cych, mia� pi�kn� rud� seterk�. Dajmona wydawa�a si� podejrzliwa i spogl�da�a wok�, jak gdyby wyczuwa�a intruza, ale ku wielkiej uldze Lyry nie skierowa�a si� w stron� szafy. Lyra ba�a si� Kamerdynera, kt�ry ju� dwukrotnie j� uderzy�.Nagle us�ysza�a szept; to oczywi�cie Pantalaimon wcisn�� si� do szafy i dotar� do swej w�a�cicielki.� B�dziemy musieli tu teraz tkwi�. Dlaczego mnie nie pos�ucha�a�?Nie odpowiedzia�a, p�ki Kamerdyner nie wyszed�. Nadzorowa� obs�ug� profesorskiego sto�u � na tym polega�a jego praca. S�ysz�c mamrotanie i odg�osy szurania, Lyra domy�li�a si�, �e do Refektarza wchodz� Uczeni.� Dobrze, �e ci� nie pos�ucha�am � szepn�a � poniewa� nie widzieliby�my wtedy, jak Rektor wsypuje trucizn� do wina. To by� tokaj, o kt�ry prosi� Majordomusa, Pan! Oni zamierzaj� zabi� Lorda Asriela!� Nie wiesz, czy to trucizna...� Och, oczywi�cie, �e tak. Nie pami�tasz, �e zanim j� wsypa�, kaza� Majordomusowi wyj�� z pokoju? Gdyby to by�o co� niewinnego, nie mia�oby znaczenia, czy tamten na niego patrzy. Poza tym dobrze wiem, �e co� si� tutaj dzieje... co� politycznego. S�u��cy rozmawiaj� o tym od wielu dni. Pan, by� mo�e zapobiegniemy morderstwu!� Nigdy nie s�ysza�em wi�kszych bredni � odpar� kr�tko dajmon. � Sk�d wiesz, czy wytrzymasz w tej ciasnej szafie bez ruchu przez cztery godziny? Wyjd� i chocia� rozejrz� si� w korytarzu. Powiem ci, kiedy b�dzie pusto.Sfrun�� jej z ramienia i dziewczynka zobaczy�a w smudze �wiat�a jego male�ki cie�.� Nie, Pan, ja zostaj� � o�wiadczy�a. � Tu jest jeszcze jedna toga czy c... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • vader.opx.pl
  • Szablon by Sliffka (© Łatwo być samemu, kiedy jest to twój własny wybór, znacznie trudniej, kiedy człowiek jest do tego zmuszony.)